niedziela, 28 września 2014

Lilou po mojemu

Witam w ten piękny, ciepły i słoneczny poranek! Pogoda jest tak wspaniała, że aż się chce pójść na rower, pograć w kosza albo chociaż wybrać się na długi spacer do lasu. Albo posiedzieć na jakimś kamieniu wśród pól i pozwolić, by słońce grzało twarz. Można by zrobić tyle wspaniałych rzeczy... Nope! Dziś się trzeba przeprowadzić! Liczba toreb z rzeczami różnego typu znów przerosła moje oczekiwania, a przecież tym razem miałam wziąć mniej. Kilka rzeczy muszę jeszcze dopakować, kilka kupić, potem to wszystko rozpakować i nauczyć się gdzie co mam. Eh, nie chce mi się, jestem stanowczo zbyt leniwa, by przeprowadzać się dwa razy do roku.
Co najważniejsze moje hobby jest tam, gdzie ja, więc zabieram zarówno pocztówki z całą masą tasiemek, naklejek i innych ozdóbek, jak i mulinę z koralikami. Ciekawe tylko, kiedy ja znajdę na to czas, skoro zajęć na moim kierunku mam tyle, co koleżanka na dwóch. Ale dla chcącego nic trudnego!
Dzisiaj dwie bransoletki na wzór nie-rozumiem-czemu-tak-drogich lilou. Postanowiłam wykorzystać sznurki do makramy, żeby mieć pretekst do zakupu nowych, więc powstało kilka bransoletek tego typu oraz kilka makram, ale o nich w następnym poście.
Pomyślałam, że zamiast zawieszek, użyję koralików i po prostu nawlekę je na sznurek. Jak Wam się podoba ten pomysł?


A tu już standardowo z zawieszką:


Wracam do pakowania, pa!

środa, 17 września 2014

Torba w motylki

Lubię bawełniane torby na zakupy. Mam ich kilka i zwykle wkładam jakąś do plecaka lub torebki, gdy planuję wybrać się do sklepu. Zobaczyłam kiedyś na zszywce taką torbę z odciskanymi ołówkiem kółkami z farby do tkanin, układającymi się w kształt serca i pomyślałam, że może kiedyś sobie taką zrobię. Okazja pojawiła się jakoś w kwietniu tego roku za sprawą warsztatów Koła Gospodyń Miejskich w Gdyni. To tylko 20minut SKMką z Gdańska, więc czemu by nie spróbować?
I tak oto powstała torba w motylki:

Wykorzystałam szablony kształtu motyli
znalezione gdzieś w internecie.
I jak się podoba?
W planach mam kolejną, ale kto wie, kiedy się za nią zabiorę, pewnie potrzebna będzie znowu jakaś okazja ;)

Wiem, że zaglądają tutaj również miłośnicy pocztówek, więc tym razem pochwalę się, co udało mi się wygrać w konkursie pocztówkowym na blogu zanetaandpostcards.blogspot.com


Przyszły do mnie jakoś w sierpniu. Jedną przeznaczyłam na wysłanie, reszta jest już w moim pudełku (a raczej pudle) z pocztówkami.

A teraz wracam do wykorzystywania końcówki wakacji. A pogoda taka piękna!

piątek, 5 września 2014

Podsumowanie projeku wakacyjnego

Zupełnie na początku wakacji, a raczej pod koniec sesji egzaminacyjnej zapisałam się na całkiem ciekawe wyzwanie, Projekt wakacyjny u Nath Madelin. Zadaniem uczestników było wykonanie w ciągu tych 2 miesięcy co najmniej 10 zaproponowanych przez organizatorkę czynności. Gdzieś pomiędzy udziałem w Gay Paradzie, tygodniem mówienia TAK, a chodzeniu przez cały dzień w samej bieliźnie odnalazłam punkty, które i mi udało się zrealizować. Zupełnie bez żadnych planów, bo i po co, bez żadnego przymusu, bo przecież są wakacje, odpoczywać mam. Jako osoba lubiąca planować każdy szczegół ze stuprocentową perfekcją, z lekkim niedowierzaniem stwierdzam, iż te wakacje były wyjątkowo niezaplanowane, niepoukładane, zupełnie przypadkowe. Dałam się nieść z prądem mijających dni, cieszyłam się upałami, zachwycałam ciepłym, letnim deszczem, nie robiłam nic i robiłam coś, zwyczajnie żyłam chwilą, bez konkretnych planów czekałam na to, co przyniesie mi dzień. I tak właśnie dopasowałam listę z wyzwania do swoich wakacji, a nie na odwrót. Postanowiłam, zamiast w miarę upływającego czasu wykreślać kolejne pozycje z listy, sprawdzić na koniec ile udało mi się zrobić nieświadomie. I co się okazuje, wcale nie było tego tak mało...
1.* Zobaczyć wschód słońca.
Ludzie zwykle zachwycają się zachodami. Mnogość ocieni pomarańczu, żółci i czerwieni wprowadza przyjemny, czasem nostalgiczny nastrój. Zdjęcia robione o zachodzie słońca, zwłaszcza te ukazujące panoramę, zapierają dech w piersiach. Ale to nie zachód tak mnie zachwycił, gdy pewnego razu oglądałam do rana serial. Świergot ptaków, lekka mgła, nieco przydymione kolory otoczenia... Pomyślałam wtedy, że wschód jest czymś majestatycznym, niezbadanym, intrygującym. Wolę wschody słońca, wyjątkowości dodaje im fakt, że by je obejrzeć musimy wstać wcześnie lub wcale nie kłaść się spać, zachód zobaczy każdy, wschód tylko wytrwały.
W lipcu wracając z festiwalu w Jarocinie zatrzymałam się w Poznaniu. Razem ze znajomymi oglądaliśmy wschód słońca nad rzeką po genialnym weekendzie i równie udanej nocy spędzonej w świetnym gronie, pomyślałam wtedy, że to jedna z fajniejszych chwil jakie mnie spotkały.
Poza tym wschody słońca pięknie pachną.
3. Wybrać się za miasto na rowery.
No dobra, jakiśtam plan miałam, by pojeździć sporo rowerem. No ze 3 razy się udało. Mało, bo mało, ale zadanie wykonane ;)
4. Zorganizuj nocny maraton filmowy.
Ok, maraton to może i nie był, ale po prostu nie mogłam żyć z myślą, że moja kumpela nie oglądała Gwiezdnych Wojen. To się po prostu w głowie nie mieściło. Rozumiecie?! Nie oglądać Gwiezdnych Wojen?! Załatałam tę dziurę w jej życiorysie.
6. Wybierz się na koncert.
I to nie jeden! Ile ich było? Nie mam pojęcia, ale 3 dni spędziłam leząc na trawce i słuchając mniej lub bardziej lubianych przeze mnie zespołów. A do tego świetne towarzystwo i wszechobecne poczucie szczęśliwości. To był pierwszy i zdecydowanie nie ostatni taki festiwal w moim życiu - może do zobaczenia na Jarocinie już za rok?
7. Poznaj kogoś nowego.
Poznałam dziś mojego nowego współlokatora. Poznałam też kilka osób w czasie okołojarocinowym, więc zadanie jak najbardziej wykonane ;)
8. Odwiedź miejsce, gdzie jeszcze nigdy nie byłeś.
O Jarocinie już było, do tego jeszcze kilka górskich szlaków przebytych w lipcu, co ciekawsze miejsca w Poznaniu czy Gdańsku. Lubię zwiedzać, poznawać nowe miejsca lub stare odkrywać na nowo, więc trochę tego było ;)
9. Opalić się.
Są pewne rzeczy, z których dumna nie jestem. Nie jestem dumna ze swojego enigmatycznego pisma, choć nie sądzę, że inne by do mnie pasowało. Nie jestem dumna z zapominania o podlewaniu kwiatków, które mimo wszystko jeszcze się nie obraziły i rosną dalej (dzięki!). Nie jestem dumna ze swojego lenistwa, które objawia się akurat wtedy, gdy mam czas, by właśnie nie leniuchować. Nie jestem też dumna z tego, że w te wakacje się opaliłam. Wróć, spaliłam, bo w moim przypadku o opaleniźnie nie ma mowy. Mam bardzo jasną cerę, którą absolutnie uwielbiam i nie mogę sobie wybaczyć, gdy opali się ona choć trochę. Niestety słońce w górach dało mi się we znaki mimo kremu z filtrem 50. Żeby było śmiesznie, moja "opalenizna" nie brązowieje, tylko sinieje (tak, tak się da), więc po kilku dniach wyglądałam, jakby mnie ktoś pobił, bajka :D
11. Zrób porządek w szafie i sprzedaj niepotrzebne rzeczy.
Porządek zrobiłam, ale rzeczy zamiast sprzedać wsadziłam w siatkę i postawiłam za drzwiami (oczywiście z zamiarem wyniesienia na śmietnik), liczy się?
13. Ugotuj/ upiecz coś nowego.
Ha! Mielone z kapustą zrobiłam! Pierwszy raz w swoim życiu i wiecie co? Nikt nie umarł po ich zjedzeniu! Aż się wzruszyłam ;(
14. Naucz się czegoś nowego.
Ja chcę na studia za granicę. Albo w ogóle za granicę chcę. Poszerzać horyzonty, poznawać, doświadczać. Najlepiej w Azji. W Japonii. Albo najpierw w Chinach, tam się dorobię i wtedy pojadę do Japonii. Albo może najpierw dorobię się w Chinach, potem objadę całą Azję, a Japonię zostawię jako taką wisienkę na torcie. Albo od razu na głęboką wodę - w 80 lat dookoła świata, całe życie w podróży. Ale to trzeba jakoś z sensem, albo nie! zupełnie spontanicznie! tak! tak! Albo może najpierw ten Erasmus... No jo, ale tam to mogę po angielsku jedynie, a to nigdy moja mocna strona nie była. Więc co? Zrezygnować? Nie jechać, bo nie umiem? Nie! Nauczyć się, ot co! I tak oto shire zakuwa słówka w wakacje.
Ale to nie koniec, jak już wspomniałam nauczyłam się robić mielone z kapustą, do tego kilku japońskich krzaczków, doceniania przyjaciół, haftu krzyżykowego, nawlekania igły specjalnym oczkiem, ograniczenia zaufania do ludzi, których nie znam, nowego typu wzoru z muliny (ok, nadal go udoskonalam) i tego, że w sumie, mam bardzo fajne życie.
16. Pojedź nad wodę.
Sporo jezior mamy u nas na Kaszubach, więc się jeździ ;)
18. Zrób coś głupiego i szalonego.
Powiedziałam bratu, że chciałabym żeby ze mną mieszkał :o
19. Upiecz pizzę.
Upiekłyśmy w Poznaniu, nie ma lepszej pizzy niż własnej produkcji :D
22. Zacznij uczyć się nowego języka.
No trochę te krzaczki, cośtamtego no, no próbuję, tak trochę, dla siebie, ot co.
27. Odnowić starą znajomość.
Z niektórymi starymi znajomościami już tak jest, że pewnego dnia po prostu rozmawiacie znowu, jak gdybyście nigdy nie zamilkli na kilka lat. Jak to się dzieje?
28. Urządzić sobie wieczorny spacer.
Jako fanka spacerów wszelakich i osoba uznająca własne nogi za najlepszy środek transportu takie spacerki urządzam sobie dość często, nie tylko w wakacje ;)
30. Uzbierać pieniądze i wybrać się na wielkie zakupy.
ILE JA POCZTÓWEK KUPIŁAM. Nie pytajcie, serio.
35. Drastycznie zmienić fryzurę.
Skróciłam swoje włosy sięgające do d*py aż o 15cm! Do tego zostawiłam z boku warkocz dłuższy od reszty włosów, a na dodatek na jesień planuję skrócić je o kolejne 10cm! To już istny armagedon...
36. Pojechać w jakieś miejsce i robić zdjęcia obcym ludziom- stworzyć swój własny album na wzór 'Humans of New York'.
Ale po co obcym, jeśli mogę sobie, w końcu fajna jestem. W górach przy każdym PTTKowskim drogowskazie jaki napotkałam robiłam sobie zdjęcie. Będzie fajna pamiątka, gdy już poskładam to do kupy.
38. Wykonać coś własnoręcznie. DIY!
No w końcu o czym jest ten blog? Coś się tworzyło i tworzyć będzie ;)
39. Wybierz się na cało-nocną imprezę, do samego rana!
A granie w planszówkę i zwiedzanie miasta do świtu się liczy?
42. Wybierz się na wycieczkę z przyjaciółmi.
Pojechaliśmy do Jarocina z jedną paczką. Z inną zwiedzałam Ciechanów i Płock. A co w Płocku? PANDA CZERWONA proszę Państwa! Podobno moja radość na jej widok miała najwyższą notę w 10-stopniowej Skali Radości shire. O patrzcie, patrzcie jak blisko mnie była!
48. Poznaj na żywo kogoś, kogo znasz tylko z internetu.
Ok, tego nie wykonałam, ale pamiętajmy, że ja jeszcze mam wakacje! To co, ktoś chętny na spotkanie? :P
50. Zrobić coś, co planujesz od dawna.
Haftuję krzyżykowo obrazek, który kilka lat temu dała mi babcia, bo pasuje kolorystycznie do mojego pokoju. Co ciekawe, zaczęłam go haftować po niecałym roku od wyprowadzki ze wspomnianego pokoju. Lepiej późno niż wcale, kolory wciąż pasują ;)
52. Spacer po lesie.
Nie tylko spacer, ale i bieg z przeszkodami! Ja w górach jestem jak sarenka :D
54. Wybierz się na festiwal.
Jarocin wspominałam już kilka razy przy okazji innych punktów. Mi w pamięci zapisał się jako cudowne 3 dni, podczas których nie myślałam o tym, że jestem głodna, zmęczona i potrzebuję czegoś lepszego jako łazienki niż toitoi, moim jedynym życiowym dylematem było - pójść pod scenę czy poleżeć jeszcze na trawce? Miałam też okazję usłyszeć na żywo swoje ulubione zespoły, przez co nadal mam ochotę a słuchanie ich jeszcze więcej.
63. Jedz zdrowo.
Przecież pizza to warzywo.
68. Spróbuj potrawy, której jeszcze nigdy nie jadłeś.
Pomidorowa ze świeżych pomidorów, mniam!
77. Schudnij.
Całe 3kg! Od tak sobie, sama nie bardzo wiem jak.
98. Napisz do kogoś list, lub wyślij pocztówkę.
Jako poscrosserka nie mogłabym nie wykonać tego zadania. Pocztówek wysłałam kilka, listy 2, ale szykują się kolejne.
100. Zrób wszystko, co w Twojej mocy, by pod koniec tego projektu powiedzieć, że to lato było niezapomniane! :)
Kilka momentów na pewno na długo utkwi mi w pamięci, kilka wolałabym wymazać jak najszybciej. Nie mogę powiedzieć, że było to najlepsze lato w moim życiu, ale na pewno powstały podczas niego wspomnienia, które są wysoko w hierarchii wspaniałości. To lato było zwyczajne, nieco leniwe, po prostu płynęło swoim tempem, a ja płynęłam razem z nim i myślę, że i takie było mi potrzebne. Sielankowe, nieco nostalgiczne i przez to właśnie - niezapomniane.

Wakacje dla jednych pozostają już tylko wspomnieniem w obliczu dźwięku budzika nad ranem, sprawdzianów i dziwactw nauczycieli, ale jest też pewne grono osób, którym wakacje kończą się w październiku. Tak, tak, my studenci mamy jeszcze niecały miesiąc wolnego! Co się jeszcze może zdarzyć? ;>

Nath Madelin dziękuję za zorganizowanie wyzwania, fajnie, że komuś się chce to organizować, miło mi, że mogłam wziąć w tym udział :)

*Numerki oznaczają numer pozycji na liście zadań do wykonania.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...